środa, 18 grudnia 2013

01 |The life changing bet|

- No dalej Zoe, obiecałaś. - Tess nie mogła powstrzymać się od psychopatycznego śmiechu, który wypełnił nieduże, zagracone pomieszczenie, w którym oprócz dwóch toaletek znajdowały się przeróżne pudła opatrzone napisami mającymi na celu ułatwienie rozpoznania ich zawartości. - Nie możesz teraz zrezygnować.
- Kiedyś mi za to zapłacisz. - zachichotałam wciskając na głowę naturalnie wyglądającą blond perukę z prostą, postrzępioną grzywką opadającą mi na czoło poniżej brwi. Poprawiłam skórzany stanik, który niemiłosiernie opinał mi piersi, wypychając je wyżej, tak, że sprawiały wrażenie co najmniej półtora razy większych. Okropnie wysokie szpilki, do których założenia zostałam zmuszona doprowadzały mnie do szału, ponieważ zwykle nie oglądałam świata z takiej wysokości. - Dobrze, że tylko pokręcę tyłkiem przed kilkoma pijanymi staruchami i po wszystkim... - odetchnęłam, po czym upiłam łyk wody ze szklanki stojącej na jednej z toaletek.
- Hmm... właściwie - dziewczyna zaczęła się tłumaczyć. - Nie do końca... - jąkanie się dziewczyny przerwała Lindsay, która weszła do garderoby i spojrzała na mnie.
- To co, gotowa? - zachichotała poprawiając mój strój. - Urodziny Harry'ego Styles'a nie zdarzają się codziennie, więc nie spierdol tego, mała. - klepnęła mnie lekko w tyłek wypychając mnie zszokowaną z garderoby...
*dwa dni wcześniej*

Będąc w środku wielkiej imprezy czułam się jak w swoim żywiole, widząc co chwilę twarze nowych osób, których nigdy wcześniej nie miałam przyjemności poznać. Z drinkiem w ręce przedarłam się przez tłum wypełniający kuchnię i przedpokój domu Tess, w końcu dotarłam do jednego z pokoi gościnnych, gdzie paczka ludzi, z którymi spędzałam najwięcej czasu, obmyślała jak podkręcić atmosferę imprezy. Nie żeby nic się działo oczywiście. Już po godzinie dwie osoby leżały nieprzytomne a z sypialni na piętrze dochodziły przeróżne jednoznaczne odgłosy, jednak tu, na dole, bawiliśmy się inaczej.
- Może "suck and blow" ? - lekko wstawiony Tyler kołysał się w tył i przód, a jego okulary były lekko przekrzywione. Śmiał się histerycznie, jak to zwykł robić w takim stanie. To, czy chłopak był pijany można było łatwo ocenić po stanie jego grzywki, która w tamtej chwili leżała płasko opadając na jego czoło, zamiast sterczeć jakby nie znała zasad grawitacji. 
Po wyrażeniu aprobaty usiadłam w kółku między dwójką kumpli i odłożyłam kubek przed siebie. Tess wyjęła z jednej z szafek karty do gry i otworzywszy pudełko podała nam jedną. 
- Każdy, kto wypuści kartę z ust musi się przelizać z sąsiadem. - powtórzyła zasady upijając łyk wódki. - Ale żeby trochę to urozmaicić oprócz lizania będzie jeszcze zadanie do wykonania. Zakład, powiedzmy. - zaśmiała się i słysząc nasze krzyki zgadzające się na zasady, usiadła na swoim miejscu i przyłożyła kartę do swoich ust zasysając ją i podając Jason'owi, który przyłożywszy do niej usta podał ją Emmie, która przyssawszy się podała ją kolejnej osobie. Rick przejął ją od Chris'a i przysunął się bliżej mnie. Przybliżyłam usta do karty, jednak pech chciał, że nie zassałam jej zbyt dobrze i w ułamku sekundy wylądowała na dywanie między nami.
- No Zoe, co ty na to? - zaśmiał się chłopak delikatnie całując moje usta.
- Hmm... Zoe... mam dla nas idealny zakład. - zachichotała podekscytowana Tess. - Na jeden dzień, zostaniesz striptizerką...

1 komentarz:

  1. Jejku, jakie to cudowne! *_*
    Nie wiedziałam, że aż tak dobrze piszesz!
    Tess miała dobry pomysł z tym zakładem hehehehe Ciekawe po kim to ma? ^^
    Nie mogę się doczekać aż Zoe zakręci tyłkiem XD
    Twój Miś x

    OdpowiedzUsuń